Upatrzona w niemieckim sklepie konsola do gier, która miał być prezentem urodzinowym, nie dotarła na czas. Perfumy niszowe, które różnią się od tych wystawionych na stronie, a w sprowadzonym z Włoch rowerze szwankują przerzutki.
Jak powinien zareagować klient z Polski, gdy internetowe zakupy w jednym z państw UE skończyły się fiaskiem?
Większy wybór towarów, szybszy dostęp do nowości, modele nieosiągalne w Polsce, przekonanie o wyższej jakości produktów, czasami także niższe ceny – chociaż różnią się motywy kupujących, to układają się w zbieżny trend: coraz więcej Polaków korzysta z usług zagranicznych sklepów internetowych, szczególnie w czasie pandemii koronawirusa.
Nie zniechęca nas wyższy koszt przesyłki ani dłuższy okres oczekiwania na realizację zamówienia. Z raportu pt. “E-commerce in Europe” wynika, liczba amatorów e-zakupów poza granicami kraju najdynamiczniej zwiększyła się m.in w Polsce.
Wolne od cła
Kupując przez internet, w teorii nie trzeba zwracać uwagi na granice. Jednak w praktyce sytuacja wygląda inaczej. E-zakupy w unijnych państwach są o tyle przejrzyste, że tu w ogóle nie występuje kwestia opłat celnych. Tymczasem okazyjne oferty z azjatyckich lub amerykańskich sklepów mogą dotrzeć do Polski już w nieco mniej atrakcyjnych cenach. I nie chodzi tu o droższy transport, tylko o cło.
W ogóle nie trzeba się tym przejmować, o ile wartość towaru nie przekracza 22 euro. Wówczas przesyłki nie podlegają dodatkowym opłatom.
Przy droższej zawartości paczki sprawa robi się bardziej skomplikowana. Rolę odgrywa nie tylko cena zamówionych przedmiotów, lecz także ich przeznaczenie. Np. smartfony, konsole do gier i aparaty fotograficzne obejmuje zerowa stawka cła.
To nie koniec zasad. Przesyłki warte mniej niż 150 euro nie podlegają ocleniu, lecz mogą zostać objęte 23-procentowym VAT-em. Kiedy zaś wartość nie przekracza 45 euro, można także uniknąć opodatkowania.
Maksymalnie 30 dni
Sprzedawcy w każdym z unijnych krajów zobowiązują się do zachowania 30-dniowego terminu na wywiązanie się z zamówienia. W takim limicie czasowym paczka powinna dotrzeć do klienta. Wyjątek od tej reguły następuje tylko po indywidualnym ustaleniu z klientem, że doręczenie wybranego towaru potrwa dłużej.
Co jeśli handlowiec nie dotrzyma słowa?
Wówczas zamawiającemu przysługuje prawo do odstąpienia od umowy. Tzn. może nie przyjmować zamówionego produktu, żądając zwrotu przelanych pieniędzy.
Podobny przywilej przysługuje każdemu, kto zostałby zaskoczony finalną kwotą transakcji. Prawo zobowiązuje bowiem sprzedających, by klarownie informowali o cenach artykułów i kosztach dostawy.
Kupujący, o ile wyrażą taką wolę, akceptują wszelkie ew. dodatkowe opłaty (np. za ekspresową wysyłkę lub dodatkowe opakowanie), zanim odbiorą towar. Jeśli tego nie zrobią, powinni domagać się zwrotu pieniędzy za tzw. ukryte składowe części kosztów zamówienia.
Kto zapłaci za zwrot?
Klient musi się liczyć z drobnymi konsekwencjami, jeśli nie odbierze zamówionego towaru, który dotarł w określonym terminie. Firma handlowa najprawdopodobniej obciąży kupującego stawką za przesyłkę zwrotną.
Jednak każdą zakupioną przez internet rzecz na terenie UE można odesłać do sprzedawcy bez zagłębiania się w przyczyny, tyle że wtedy kupujący także na ogół bierze na siebie koszt wysyłki zwrotnej. “Na ogół” – ponieważ czasami oferty handlowe zawierają opcje darmowego odesłania towaru. Taki zapis staje się oczywiście wiążący, a przy tym bardzo korzystny dla klienta.